mobile

Chamstwo i wzorowe zachowanie w jednej firmie czyli kto może być kierowcą

Są takie tematy, które nigdy by nie powstały, gdyby nie określona sytuacja. Są takie zachowania, które trzeba pochwalić i takie, które należy tępić na każdym kroku. Są wreszcie tacy ludzie, którzy nie dorośli do pracy z innymi i tacy, którzy wiedzą co to jest empatia i szacunek dla innych. Oto prawdziwa historia, która wydarzyła się wczoraj wieczorem, a jej bohaterami są dwaj kierowcy tego samego przewoźnika

Aron Volt
Chamstwo i wzorowe zachowanie w jednej firmie czyli kto może być kierowcą

Wszystko miało miejsce w dniu wczorajszym czyli 13 czerwca 2023 roku na pętli autobusowej Metro Wilanowska ok. godz. 21.58. W tym miejscu rozpoczynają lub kończą swoje kursy autobusy wielu linii, a wśród nich linii 217 w kierunku Wilanowa.

Jeden z takich autobusów, odjeżdżający właśnie o godz. 21.58, a właściwie jego kierowca spowodował, że w ogóle powstał ten artykuł, bowiem nie jestem w stanie tolerować zachowań sprzecznych z naszą cywilizacją i tym wszystkim, czego niektórzy rodzice i niektóre szkoły uczą czyli KULTURY bez względu na wykonywany zawód, miejsce, wiek czy „uwarunkowania”.

Akcja nr 1 – cham za kierownicą

Była godz.21.57, kiedy wraz z moim kumplem szliśmy z metra na przystanek. Wiedząc, że zbliża się godzina odjazdu busa, postanowiliśmy podbiec do autobusu, żeby zdążyć, a byliśmy już na peronie - ok. 10 metrów przed busem.

Mój kolega wskoczył przez przednie drzwi do środka i pomimo tego, że kierowca widział nas, zamknął drzwi tak, że przytrzasnął jemu plecak, a ja pozostałem na zewnątrz na peronie.

„K...a muszę trzymać się rozkładu”

Kiedy mój kumpel zwrócił uwagę kierowcy, że tego typu zachowanie jest co najmniej „nieeleganckie” usłyszał słynne słowo, którego jako pierwszego uczą się obcokrajowcy w Polsce czyli k...a. Nie było to w kontekście jakiejś osoby, ale zabrzmiało to mniej więcej jak: „k...a, muszę trzymać się rozkładu”.

Mój kolega reprezentuje zachodnią cywilizację czyli jest obywatelem kraju Europy Zachodniej i zna język polski na tyle, żeby „wyłapać” sens takiego zachowania i słowa, które usłyszał. Był tak wściekły na tego prymitywa, że postanowił wysiąść na pierwszym przystanku („na żądanie”) i wrócić pieszo na pętlę, gdzie ja czekałem na kolejny autobus.

Oprócz faktu, że nie byłem w stanie wytłumaczyć, jak to jest możliwe, żeby tuż przed nosem ludzi zamykać drzwi, choć o tej porze kompletnie nie ma korków czy problemów z jazdą, co mogłoby być argumentem dla imbecyla, to jeszcze ordynarne zachowanie w środku busa.

Nie zapisaliśmy numeru tego pojazdu – ja ponieważ nie zdążyłem, a on, bo był tak wkurzony, że zapomniał, ale nic nie ujdzie uwadze, jeśli tylko się chce, prawda?

Jest przecież wykaz kursów poszczególnych autobusów, zatem posiadając informacje o miejscu, godzinie i kierunku jazdy wszystko da się ustalić. Do tego jeszcze są kamery w pojazdach, a poza tym o tej porze na tej trasie kursują tylko 3 wozy na godzinę co 20 minut, więc nie powinno być problemów.

Czekając na następny autobus, nawet nie mieliśmy ochoty rozmawiać o tym prymitywnym zachowaniu prymitywnego człowieka.

Akcja nr 2 – wzorowy przykład

Następny bus przyjechał o godz. 22.15 czyli 3 minuty przed czasem, i ruszył zgodnie z planem o 22.18 (nr boczny pojazdu 2044) - jest to ważna informacja, bo przyda się do odnalezienia następnego kierowcy.

Właściwie niczego już się nie spodziewaliśmy po wspomnianym obrzydliwym incydencie i podróż przebiegała „normalnie” ...do czasu.

Kierowcy – bierzcie przykład jak należy się zachować

Na jednym z przystanków po drodze, po zamknięciu drzwi autobus ruszył i jakieś 3 sekundy później nagle zatrzymał się, otworzył tylne drzwi (tuż obok nas, stąd mogę o tym napisać) i poczekał na biegnącą dziewczynę. Dziewczyna zmęczona wskoczyła do pojazdu, podziękowała, choć na pewno kierowca tego nie usłyszał i na kolejnym przystanku wysiadła.

Od "buraka" do człowieka

Niby nic, a jak różne zachowania. Z jednej strony totalne chamstwo zarówno w zachowaniu tego „antykierowcy” i „antyczłowieka” oraz prostactwo i prymitywizm w odpowiedzi na zwróconą uwagę, z drugiej empatia i szacunek do ludzi drugiego kierowcy, któremu nie przeszkadzało to, że poczekał kilka sekund dłużej i zachował się po prostu przyzwoicie.

Wiele osób począwszy od władz miasta po szefostwo różnych instytucji przekonuje nas, abyśmy korzystali z transportu miejskiego – zarówno metra, tramwajów, autobusów czy pociągów podmiejskich. Jest to oczywiście prawda i sam tak robię. Pod warunkiem jednak, że jest to nowoczesny tabor, punktualny, czysty i przede wszystkim ludzie, którzy tam pracują zachowują się właściwie.

Czasami pojawia się pytanie: czy warto?

Kiedy widzi się takie zachowania, jak choćby opisane, ale także inne np. braku pomocy osobom starszym, zamykaniu drzwi „przed nosem”, fatalnym „stylu” jazdy (nagłe ruszanie i hamowanie) albo wulgarnych odpowiedziach po uwagach pasażerów, po prostu się nie chce. I „pół biedy”, jeśli ma się alternatywę, ale jeśli nie…

Biorąc pod uwagę opisaną sytuację, a tak naprawdę dwie skrajnie różne, redakcja postanowiła skierować list do prezesa Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie, pana Jana Kuźmińskiego z zapytaniem o odpowiedzialność firmy za takie zachowania.

Nie wyobrażam sobie bowiem, żeby bez względu na kłopoty kadrowe MZA, tacy ludzie, jak opisany „jaskiniowiec” i „antykierowca” dalej tam byli zatrudnieni, natomiast kolejny kierowca nie otrzymał pochwały bądź jakiejś nagrody za to, że oprócz wykonywanego zawodu jest jeszcze, a właściwie przede wszystkim CZŁOWIEKIEM!

Poczekamy na odpowiedź pana prezesa i opublikujemy ją wraz z informacją o tym, co dalej stało się z tymi ludźmi i czy w ogóle dla Zarządu MZA ma to jakiekolwiek znaczenie.

Wiarygodność i wizerunek wartością nadrzędną

Tego typu incydenty powodują, że łatwo jest stracić dobrą opinię i utracić wiarygodność, spadając „na łeb” wizerunkowo, a potem niezwykle trudno jest to zmienić.

MZA w części przeznaczonej dla kandydatów do pracy ma pewne zdanie, które zaczyna się tak: „Jeśli lubisz pracować z ludźmi” – rozumiem, że dotyczy to zarówno pracowników, jak i pasażerów czyli tych, dla których ta firma pracuje i istnieje.

I właśnie o to „lubienie” tu chodzi, a lubienie to też empatia, szacunek, pomoc, reakcja w trudnych sytuacjach i świadomość, że ludzie są najważniejsi nawet kosztem rozkładów i jakiś jeszcze wewnętrznych wytycznych.

Oba te zdarzenia spowodowały, że z jednej strony jest mi po prostu wstyd w oczach mojego kolegi za fatalne zachowanie, a jednocześnie „podtrzymuje mnie na duchu” następne czyli jest jednak możliwe, żeby być kulturalnym, pomocnym, uśmiechniętym, miłym i sympatycznym nawet wykonując zawód kierowcy. Jednak się da!

Tym bardziej nigdy nie zgodzę się na takich kolesi jak ten pierwszy w jakimkolwiek miejscu pracy i w jakiejkolwiek roli. Nigdy!

fot.WTP

 

 

 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda