mobile

Chciałam po prostu znormalizować osoby transpłciowe - wywiad z Robyn Gigl

31 marca był Międzynarodowym Dniem Widoczności Osób Transpłciowych. W kilku miejscach w Warszawie odbyły się spotkania, imprezy, dyskusje, a nawet projekcja filmu "Not A Boy, Not A Girl" (reż. Janine Cohen; dokument o osobach niebinarnych). Frekwencja dopisała. Wymiana doświadczeń, wiedzy i opinii odbywała się w przyjaznej atmosferze, ale mówimy przecież o dużym mieście. O Stolicy. O dość specyficznej sytuacji i kręgach społecznych, szczególnej przestrzeni

Katarzyna Kałaska
Chciałam po prostu znormalizować osoby transpłciowe  - wywiad z Robyn Gigl

Sytuacja osób trans w USA jest horrendalna. Do tej pory w samym 2023 roku w różnych stanowych legislaturach pojawiło się ponad 450 projektów ustaw, godzących w ludzi transpłciowych. Nie wszystkie te ustawy przejdą i staną się prawem, a wiele z nich jest kwestionowanych w sądzie, ale skala tego zjawiska jest dla mnie przerażająca... Dwanaście stanów zakazuje obecnie opieki nad dziećmi transpłciowymi, skupiającej się na szczególnej pomocy, której takie dzieci potrzebują, a niektóre z nich uznają za przestępstwo zapewnienie takiej opieki przez pracowników służby zdrowia, a także czynią to podstawą do odebrania dziecka rodzicom. Dwadzieścia stanów zakazuje obecnie dzieciom transpłciowym uprawiania sportu w grupie zgodnej z ich tożsamością płciową. Pięć stanów zakazuje dzieciom transpłciowym korzystania z łazienek w szkole dla nich odpowiednich, a kilka stanów zakazało występów Drag Queen. 13 kwietnia prokurator generalny Missouri wydał nakaz zawierający tak uciążliwe warunki, że skutecznie uniemożliwiają one uzyskanie w tym właśnie stanie opieki medycznej i prawnej, potwierdzającej płeć, z którą identyfikuje się osoba dorosła. Niedawno, jeden z mówców na ConservativePolitical Action Conference ("CPAC"), stwierdził, że "transseksualizm musi zostać całkowicie wyeliminowany z życia publicznego". Publiczność biła mu brawo. Nie uważam za semantykę zapytać, jak można wyplenić transpłciowość bez wyplenienia (pozbycia się) osób transpłciowych - takich jak ja?

Co ciekawe, wszystkie te rzeczy miały miejsce, odkąd Donald Trump opuścił urząd. Myślę, że biali, heteroseksualni, konserwatywni mężczyźni (często przykładni chrześcijanie) nauczyli się – podobnie jak Trump zrobił to za swojej prezydentury ze społecznością imigrantów – że mogą wzbudzać strach i rozpalać swoją bazę polityczną, kierując swój gniew i oburzenie na grupę ludzi, której większość społeczeństwa po prostu nie rozumie – w tym przypadku społeczność transpłciową. Moim zdaniem tak naprawdę nie chodzi o tę konkretną społeczność, chodzi o stworzenie wroga, który ma niewielką moc i skierowanie nienawiści ludzi przeciwko tej społeczności jako sposobu na utrzymanie władzy.

Niedawno ukazała się Twoja powieść "Droga smutku". Dwie bohaterki – prawniczka i jej klientka – to osoby transpłciowe. Wiele je dzieli, ale łączy też coś bardzo ważnego. Czy wprowadzając do książki temat tożsamości płciowej starasz się, może nie tyle edukować, co w pewnym sensie oswoić czytelników z tym zagadnieniem?

Przyznam szczerze, że wykorzystałam tę historię, by spróbować, chociażby w małym stopniu, edukować odbiorców. Jednym z moich celów przy pisaniu tej powieści była próba zaangażowania wszystkich czytelników, którzy lubią gatunek kryminału/thrillera, i podczas gdy oni spędzają dobrze czas, angażując się w fabułę i akcję, ja próbuję dotrzeć do nich z wątkami edukacyjnymi, mówić o niektórych problemach, z którymi osoby transpłciowe muszą sobie radzić na co dzień. Chciałam po prostu znormalizować osoby transpłciowe – ponieważ jesteśmy normalni, mimo że rzadko jesteśmy tak przedstawiani lub postrzegani. I chociaż uważam, że to bardzo ważne, aby osoby transpłciowe widziały pozytywną reprezentację siebie, to myślę, że jeszcze ważniejsze jest, aby osoby cispłciowe otrzymały dokładną reprezentację tego, kim jesteśmy, a nie obraz zniekształcony przez media lub polityków.

Wątki, które zawarłaś w książce, pozwalają sądzić, że jest to historia wykraczająca poza kwestie płci oraz zbrodni i kary. Malujesz obraz różnych środowisk i różnych możliwości z tym związanych. Pochodzenie, wykształcenie, kolor skóry – to wszystko ma znaczenie, więc jest to również analiza intersekcjonalna. Według mnie to głęboko feministyczny punkt widzenia. Czy zgadzasz się z tym? Czy feminizm jest dla Ciebie punktem odniesienia? Jeśli tak, to jaki feminizm jest Ci najbliższy? A z jakimi wątkami, poglądami się nie zgadzasz lub polemizujesz?

Tak, uważam, że analiza intersekcjonalna jest tym, do czego dążyłam. Jestem białą transgenderową kobietą, która przed transformacją miała już zbudowaną karierę w branży prawniczej. W związku z tym moje doświadczenia jako kobiety transpłciowej znacznie różniły się od doświadczeń kogoś, kto został wyrzucony z domu, stracił pracę lub już wcześniej borykał się z systemowym rasizmem. Dlatego też w książce występuje dwóch transpłciowych bohaterów, aby pokazać, że nawet w obrębie społeczności osób transpłciowych istnieją różne poziomy uprzedzeń i przeszkód, z którymi ludzie stykają się w zależności od swojego pochodzenia, wykształcenia i koloru skóry. I tak, uważam się za feministkę. Najbliżej mi do feminizmu liberalnego/głównego nurtu. Wierzę w równość płci i wierzę, że można ją osiągnąć poprzez reformy polityczne i prawne. Oczywiście w Stanach Zjednoczonych wciąż mamy przed sobą długą drogę do osiągnięcia prawdziwej równości płci, czego dowodem jest orzeczenie Sądu Najwyższego USA stwierdzające, że kobieta nie ma konstytucyjnego prawa do aborcji, ale jest to cel, do którego uparcie musimy dążyć.

W powieści występuje proces sądowy. Sędzia, według wspomnianej prawniczki, jest osobą kierującą się uprzedzeniami, dlatego dąży ona do zmiany składu orzekającego. Czy Twoim zdaniem osoby, które pełnią ważne funkcje społeczne i mają wpływ na fundamentalne sprawy, jak w tym przypadku, są w Stanach Zjednoczonych odpowiednio przygotowane? Mam na myśli szkolenia, podnoszenie kompetencji, świadomość istnienia różnorodności i jej poszanowania.

Mamy pięćdziesiąt sądów stanowych i każdy stan ma swój własny sposób wyboru sędziów; niektóre stany mianują sędziów, niektóre ich wybierają. Mamy też sędziów federalnych, którzy są nominowani przez prezydenta i stanowieni przez senat. Nominacja na sędziego federalnego, w tym sędziów Sądu Najwyższego, stała się bardzo upolityczniona. W New Jersey sędziowie są nominowani przez gubernatora i muszą być zatwierdzeni przez Senat stanowy. Po nominacji, po siedmiu latach pojawia się możliwość ponownego wyboru i znów muszą być nominowani przez gubernatora i zatwierdzeni przez Senat. Nie jest to idealny system, ale moim zdaniem jest lepszy niż wybieranie sędziów. Powiedziałabym, że ogólnie rzecz biorąc, New Jersey posiada dobre sądownictwo, i że jego pracownicy przechodzą szkolenia na temat wielu kwestii związanych z różnorodnością, ale są tacy, którzy wnoszą pewne uprzedzenia do swoich stanowisk. To również kwestia różnorodności, niestety – naszego wychowania, wrażliwości i świadomości oraz empatii.

Niedawno w Polsce przestano zapraszać do programu telewizyjnego pewną aktywistkę, ekspertkę w zakresie działań pro-lokatorskich. Wcześniej często gościła na wizji, a po tym gdy zrobiła coming-out (identyfikuje się jako kobieta), współpracę zerwano. Czy spotkałaś się z takimi przypadkami? Jak wytłumaczyć sytuację, gdy osoba kompetentna, nagle przestaje być traktowana jako partner/partnerka do rozmowy?

Niestety, zdarza się to cały czas. Może nie tak bezpośrednio i publicznie jak sytuacja, którą opisujesz, ale podając przykład z mojego własnego życia – kiedy się ujawniłam, straciłam licznych klientów, a prawnicy, którzy wcześniej kierowali do mnie sprawy, przestali to robić. Straciłam też wielu przyjaciół płci męskiej. Nie jestem pewna, czy potrafię wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Z pewnością po ujawnieniu byłam takim samym prawnikiem jak przedtem. Ale ludzie mają pewne ukryte uprzedzenia wobec osób, które postrzegają jako "inne" od nich samych, a dyskryminacja jest tego skutkiem.

Komunikacja, to poza tym co niewerbalne, a także niezwykle znaczące, także język. Za każdym razem, gdy piszę „transpłciowa/transpłciowy”, korekta podkreśla mi użyte słowa, wykazując że są błędne. Nie istnieją. A jeśli czegoś nie ma w języku, to co to oznacza?  W Polsce bój się toczył także o „feminatywy”, czyli używanie żeńskich końcówek (gdy przykładowo podajemy profesję danej kobiety). Przetoczyła się dyskusja na ten temat i wiele kobiet zanegowało konieczność używania feminatywów, uznając je za „niepoważne”. Jak jest z językiem w Stanach? Czy także bywa narzędziem opresji, lub zamazywania? Jak postrzegane są osoby niebinarne, które także dokonują zmian w języku?

Język angielski, w przeciwieństwie do wielu języków, zasadniczo nie posiada rzeczowników genderowych. Nie oznacza to jednak, że język genderowy nie istnieje; istnieje. Parafrazując ikoniczną amerykańską feministkę, Glorię Stein, grupa, która ma mniejszą władzę, wymaga przymiotnika, ale grupa z większą władzą bierze rzeczownik, "jak w „kobietach artystkach” w stosunku do „artystów”, „czarnych poetkach” w stosunku do „poetek”, „lesbijskich powieściopisarkach” w stosunku do „powieściopisarek”– i tak dalej. Podobnie, często mówi się o kobietach, gdy zachowują się profesjonalnie, że są "agresywne", a nie "asertywne". Mężczyzn nie kwalifikuje się w taki sam sposób… Tak więc, nie sądzę, by istniały jakiekolwiek wątpliwości, że język może być używany jako środek opresji. Jeśli chodzi o osoby niebinarne, z pewnością istnieje demonizowanie ludzi, którzy używają zaimków "oni/one". Nie jestem pewna, dlaczego tak trudno jest ludziom szanować innych, ale myślę, wracając to do mojej wcześniejszej wypowiedzi, że ludzie mają po prostu tendencję do dyskryminacji tego, czego nie rozumieją lub nie znają. To dosyć zwierzęce odruchy, że inność traktujemy jako zagrożenie…

Chciałam zapytać o to, jak postrzegasz obecną sytuację na świecie, a dokładniej zwrot w kierunku myślenia prawicowego i bardzo wątpliwą obecność, czy rolę lewicy? Przez jakiś czas zachwycaliśmy się chociażby Sanną Marin, Premierką Finlandii, ale nowe wybory przyniosły kolejną zmianę i także tam nastąpił zwrot na prawo.

Szczerze mówiąc, chyba nie mam kwalifikacji, by odpowiedzieć na to pytanie. Mam swoje opinie, ale to wszystko. Myślę, że w grę wchodzą większe polityczne i socjologiczne kwestie, które wymagałyby kogoś z większą wiedzą niż ja, aby odpowiedzieć na pytania, dlaczego nastąpił wzrost nacjonalizmu, rasizmu, polityki antyimigracyjnej, islamofobii, antysemityzmu, homofobii, transfobii etc. Jest to przerażające i prawdziwe, ale nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat tego, co jest tego przyczyną.

Na koniec zapytam o dobre praktyki. Co byś powiedziała rodzicom, których dziecko nie czuje się dobrze ze swoją płcią biologiczną? Co można zmienić w edukacji? Jak sprawić, aby najbliższe otoczenie było wspierające i rozumiejące? I czy liczysz na to, że Twoja książka zmieni coś w osobach, które po nią sięgną?

Rodzicom powiedziałabym, żeby przede wszystkim byli cierpliwi, wyrozumiali i afirmujący swoje dziecko. Nie wszystkie zachowania związane z różnicami płci (np. chłopcy bawiący się lalkami) oznaczają, że Twoje dziecko jest transpłciowe. Słuchaj swojego dziecka i tego, co do Ciebie mówi. Jeśli konsekwentnie, uporczywie i z naciskiem mówi Ci, że nie jest płci, którą przypisano mu przy urodzeniu, może być transpłciowe. Doradziłabym rodzicom, aby skonsultowali się z pracownikami służby zdrowia, którzy mają doświadczenie w rozwiązywaniu takich problemów, ale przede wszystkim powiedziałabym im, aby kochali swoje dziecko takim, jakim jest i byli w stosunku do niego empatyczni. Jeśli twoje dziecko zostało uznane za chłopca przy urodzeniu, ale nalega, że jest dziewczynką i chce nosić sukienki i zapuszczać włosy – pozwól mu na to. Dzieci, które są wspierane przez bliskie im osoby, mają wskaźniki myśli samobójczych podobne do reszty populacji. Z drugiej strony, wskaźnik myśli samobójczych u dzieci, które nie są afirmowane lub, co gorsza, odrzucane, wynosi około 40%. Miłość i akceptacja mogą dosłownie uratować życie.

I wracając do tego, od czego zaczęliśmy, tak, mam nadzieję, że moje książki zmienią ludzi, którzy je przeczytają, dając im lepszy wgląd w osoby transpłciowe i problemy, z którymi muszą sobie radzić. Nie ma nic, co sprawiłoby mi większą przyjemność, niż usłyszeć od kogoś, kto przeczytał jedną z moich książek, że nauczył się z nich czegoś i teraz ma większą empatię dla osób transpłciowych.

fot. "Droga smutku" Robyn Gigl

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda