mobile
REKLAMA

Stelmet Enea BC drugim finalistą Pucharu Polski w koszykówce

Koszarek, Kelati i Gecevičius trafili 13 trójek, a po niezwykle absorbującym starciu mistrzowie z Zielonej Góry są na najlepszej drodze do zdobycia Pucharu Polski.

Adam Kutryba
Stelmet Enea BC drugim finalistą Pucharu Polski w koszykówce

Starcie Stelmetu Enea BC z Anwilem Włocławek wielu kibiców chciało zobaczyć dopiero w finale, jednak los skierował na siebie obie drużyny jedną fazę wcześniej. Zielona Góra na drodze do tego spotkania pokonała Legię, która nie potrafiła w żaden sposób nawiązać zaciętej rywalizacji. Trener mistrzów Polski Andrej Urlep narzekał nawet, że wolałby w ćwierćfinale grać z mocniejszym przeciwnikiem i dzięki temu lepiej przygotować się na pojedynek z Anwilem. Zespół z Włocławka miał tymczasem swoje problemy, gdyż przystępował do meczu osłabiony brakiem Szymona Szewczyka. Były reprezentant Polski dzień wcześniej odniósł fatalnie wyglądającą kontuzję. Po badaniach okazało się, że „Szewcu" zwichnął łokieć i naderwał w nim więzadło.

Od początku spotkania Włocławianie mogli liczyć na głośny doping fanatycznej grupy kibiców. Wspierani przez nich koszykarze wyszli błyskawicznie na prowadzenie 9:0. Gracze Anwilu łatwo znajdowali drogę do kosza. Już po paru minutach każdy z koszykarzy pierwszej piątki miał punkty na swoim koncie. Zgodnie z obawami trenera Stelmetu Enei jego zawodnicy słabo weszli w mecz. Świetnym pomysłem Włocławian było przyspieszanie gry, czym zaskakiwali początkowo nieporadnych Zielonogórzan. Urlep musiał ratować siebie i swoich podopiecznych przerwą na żądanie. Tuż po niej pierwsze punkty dla drużyny z województwa lubuskiego wsadem zdobył Adam Hrycaniuk. Jego wyczyn po przechwycie powtórzył Marković i stało się jasne, że mistrz Polski wrócił na właściwe tory. Wszystkie straty udało się odrobić jeszcze przed końcem pierwszej kwarty, głównie za sprawą aktywnego Koszarka i dysponującego fantastycznym rzutem za trzy Gecevičiusa.

W pierwszej połowie spotkania akcje do kosza wymuszał lider Włocławian Ivan Almeida. Udawało mu się zdobywać punkty w charakterystyczny dla siebie sposób, bardzo trudnymi rzutami. Kabowerdeńczyk był mocno eksploatowany przez swojego trenera, bowiem w całym meczu przebywał na parkiecie aż 37 i pół minuty. Almeidę wspomagał m.in. Jarosław Zyskowski. Świetny okres gry zwieńczony został przez niego rzutem za trzy i w następnej akcji trafieniem dwutaktu z faulem. W rezultacie Anwil ponownie objął 9-punktowe prowadzenie. Jednak niedługo później, dzięki świetnej grze (w tym dwóch przechwytom) Thomasa Kelatiego, z tej zaliczki prawie nic się nie ostało. Anwil na koniec pierwszej połowy wygrywał tylko 39:38.

Mecz już wcześniej zapewniający wiele emocji stał się w trzeciej kwarcie jeszcze lepszym widowiskiem. Kelati rozpoczął tą odsłonę od dwóch szalonych, lecz celnych rzutów za trzy. Taką samą porcję punktów dostarczył Koszarek i to nagle Stelmet prowadził charakterystyczną dla tego spotkania przewagą, czyli 9 punktami. Anwil miał problem ze zmniejszeniem straty. Słabo grał Leończyk, który nie trafił żadnego z trzech rzutów zza linii 6,75m. Jeszcze gorszą skuteczność miał Delas (0 na 4). Tym co udało się Włocławianom to zatrzymanie zazwyczaj niebezpiecznego Dragičevića na jedynie czterech punktach, lecz cóż z tego, skoro w roli pierwszego wysokiego godnie zastępował go Hrycaniuk. Dodatkowo cały zespół Stelmetu Enei rzadko kiedy mylił się z dystansu osiągając skuteczność 54%. Szczególnie imponował strzelec wyborowy Gecevičius, notując aż 6 celnych rzutów z dystansu, przez co przewaga graczy z lubuskiego urosła do 15 punktów.

Człowiekiem od zadań specjalnych chciał być Quinton Hosley, były gracz Zielonogórzan i MVP polskiej ligi. Najpierw powstrzymał Gecevičiusa, a później brał na siebie ciężar gry w ataku. Zdobył co prawda 14 oczek, ale nie potrafił odwrócić losów spotkania. Kolejnym śmiałkiem, który podjął się wyzwania odrobienia strat praktycznie w pojedynkę był Ivan Almeida. W jednej sytuacji najpierw wywalczył zbiórkę w ataku i był faulowany, a tuż po wykonywanym przez siebie rzucie wolnym przejął piłkę i zaliczył akcję „2+”, zmniejszając straty do 8 punktów na cztery minuty przed końcem potyczki. To było jednak wszystko na co było stać lidera ligi. Gdy piłkę do rąk dostał świetny Koszarek, zaczął w pełni wykorzystywać zegar 24 sekund i stało się jasne, że pewnie grający Stelmet Enea tego zwycięstwa już nie odda. Tak skuteczna Zielona Góra jest poza zasięgiem jakiejkolwiek drużyny w kraju.

Ostatecznie Anwil zszedł z boiska z 11 punktowym deficytem. MVP spotkania został wybrany Łukasz Koszarek i to on wraz z kolegami dostanie w niedzielę szansę na zdobycie Pucharu Polski.

Anwil Włocławek - Stelmet Enea BC Zielona Góra 77:88 (20:20. 19:18, 17:29, 21:21)

Anwil: Ivan Almeida 25, Quinton Hosley 14, Kamil Łączyński 8, Michał Nowakowski 3, Josip Sobin 4, oraz Jaylin Airinton 9, Ante Delas 0, Paweł Leończyk 2, Jarosław Zyskowski 12.

Stelmet Enea BC: James Florence 0, Adam Hrycaniuk 8, Łukasz Koszarek 22, Nikola Marković 4, Przemysław Zamojski 4 oraz Vladimir Dragičević 4, Martynas Gecevičius 21, Alex Hernandez 4, Thomas Kelati 16, Jarosław Mokros 5.

Adam Kutryba

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda