mobile
REKLAMA

Superpuchar dla Arki Gdynia

Mistrzowie Polski zagrali na Łazienkowskiej z niedoszłymi spadkowiczami z ekstraklasy i zarazem zdobywcami Pucharu Polski - piłkarzami Arki Gdynia. Obie drużyny wzmocniły się przed sezonem, a mecz o Superpuchar zweryfikował, która z drużyn jest lepsza.

Robert Dzięgielewski
Superpuchar dla Arki Gdynia

Oba zespoły zdążyły dokonać wzmocnień przed nowym sezonem. Trener Legii, Jacek Magera, zapowiadał przed meczem, że wystawi najmocniejszy skład jakim dysponuje.

Na troszkę mniej niż godzinę przed meczem kibice obu drużyn zaczęli zwyczajowe „uprzejmości” i na tym etapie wiadomym było, że atmosfera na trybunach będzie gorąca. Wychodzących na rozgrzewkę legionistów przywitały gwizdy fanów Arki Gdynia. Kibice Legi odpowiedzieli tradycyjną przyśpiewką o nierogaciźnie hodowlanej i córce Koryntu. Dotychczasowy bilans meczyów między drużynami to 31 spotkań, 20 zwycięstw Legii, stosunek bramek wynosi 48:21 dla wojskowych. Nikt na trybunach nie miał wątpliwości, kto jest faworytem tym meczu.

Niebiesko-żółci zaczęli bez kompleksów i już w 3 minucie wywalczyli rzut wolny, piłka jednak wylądowała prosto w pewnych dłoniach Arkadiusza Malarza. Po pierwszych 5 minutach widać było, że drużyna, która skończyła zeszły sezon an 13 miejscu, nie przyjechała do Warszawy położyć się przed Mistrzem Polski.  Na trybunach  podobnie, fani drużyny z bad Bałtyku dawali dobre zawody.

Po kwadransie gry obie duyżyny prowadziły wyrównaną walkę od bramki do bramki, gdy w 20 minucie po zamieszaniu w polu karnym Legii, reprezentant Polski Michał Pazdan próbując wybić dośrodkowanie Grzegorza Piesio poza linię bramkową, skierował ją do własnej bramki. Bramkarz wojskowych nie miał nic do powiedzenia – 0:1 dla gości. Grunt, że na trybunach Warszawa wciąż była górą. Minutę później wojskowi mieli okazję odpowiedzieć bramką, jednak refleksem wykazał się bramkarz Arki.

Goście wyraźnie mieli apetyt na więcej, gra toczyła się na całym boisku i zagrożenie co chwile pojawiało się pod bramką mistrzów Polski. Legioniści stwarzali sobie okazje do zdobycia gola i wyrównali w 26 minucie po golu Thaibaulta Moulina, który wpadł w pole karne i mocnym uderzeniem w okienko pewnie pokonał bramkarza gdynian. Stadion na Łazienkowskiej metaforycznie odetchnął z ulgą, a chwilę później była okazja na 2:1, jednak udanie interweniował Pavels Steinbors.

Wyrównanie nie podziałało najlepiej na fanatyków Arki. Z sektora gości popłynęły najbardziej plugawe przyśpiewki o Legii, z kategorii tych, jakich nie powinny słuchać dzieci. Najwyraźniej piosenki pomagały ich ulubieńcom, bowiem ci raz za razem atakowali lewym skrzydłem boiska - jednak bez większych efektów. Po pierwszej połowie, obie drużyny miały równe szanse na zdobycie Superpucharu .

Kibice gości zaczęli kolejny akt mocnym akcentem - pirotechniką. Druga połowa nie odmieniła znacząco obrazu gry, obie drużyny prowadziły wyrównaną walkę na całym boisku. Bramkami pachniało po obu stronach, choć mógł to być smród dymu od pirotechniki. Zaszkodził on najwyraźniej zawodnikom Arki, ponieważ zaczęli podejrzanie często pokładać się przed polem karnym stołecznego zespołu i trzymać za głowy. Niektórzy z kibiców Legi zaczęli podejrzewać omdlenia spowodowane niedotlenieniem, jednak była to zasłona dymna - piłkarze w niebieskich trykotach zaczęli spędzać dużo czasu na połowie wojskowych.

 

W 58 minucie Jacek Magiera zdecydował się na pierwszą zmianę – Szwoch, były zawodnik Arki, wszedł za Niezgodę. Przez kilka minut bramka dla Arki wisi w powietrzu. Trener Arki zmienia Marcusa da Silvę na Dawida Sołdeckiego, a trener Legii wprowadza na boisko Sebastiana Szymańskiego za Dominika Nagyego i chwilę potem ściągnął Kaspra Hamalainena wypuszczając Vamara Sanogo. W Arce również zmiana – obaj trenerzy w czasie 4 minut dokonali w 4 zmian. W Arce Ruben Jurando zastąpił Rafała Siemaszko.

Przeprowadzone zmiany nie odmieniły znacząco wydarzeń na boisku. Brak spektakularnych akcji po obu stronach. W 80 minucie zapowiada się na rzuty karne, żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć wyraźnej przewagi nad drugą. 13. Drużyna zeszłego sezonu jak równy z równym grała z mistrzem Polski. Czy to niedoszły spadkowicz był taki dobry, czy mistrz tak słaby pokaże nadchodzący sezon i rozgrywki ligowe.

Tymczasem na 5 minut przed końcem 2 połowy Legia zaczęła przeprowadzać niebezpieczne ataki skrzydłami, które jednak nie przynosiły upragnionej przez wszystkich bramki. Gracze Arki też nie mieli ochoty na rzuty karne i próbowali przedostać się pod bramkę legionistów. Trenerzy przeprowadzili ostatnie zmiany, schodzi kontuzjowany Jędrzejczyk.  Sędzia zdecydował się doliczyć 5 minut, które jednak nie przyniosły rozwiązania. W regulaminowym czasie więcej emocji było na trybunach niż na boisku.  Zwycięzcę meczu o Superpuchar wyłoniły rzuty karne, które lepiej wykonali goście.

 

 

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda