mobile
REKLAMA

Rytuał zbrodni

Czy zabójca z Woli obcinając konkubinie głowę mógł wzorować się na Kajetanie P? Na to i inne pytania w rozmowie z psycholog dr Aleksandrą Piotrowską szukał odpowiedzi Andrzej Sitko.

Rytuał zbrodni

W krótkim odstępie czasu doszło do podobnego zabójstwa. Mam tu na myśli zbrodnię dokonaną przez Kajetana P. i mieszkańca Woli. Czy myśli pani, że ten ostatni, odcinając głowę mógł naśladować Kajetana P?

Jest oczywiście taka możliwość. Wiem, że to może zabrzmieć nieco makabrycznie, ponieważ sądzimy, że z naśladownictwem mamy do czynienia, gdy dziecko wykonuje rysunek wzorując się na pracy innego dziecka albo projektant inspiruje się obejrzanym u kogoś  krojem i fasonem spodni (w ten sposób rozprzestrzenia się moda).  Okazuje się jednak, że jeśli chodzi o popełnianie różnego rodzaju przestępstw, również wielokrotnie mamy do czynienia z naśladownictwem. Ryzyko naśladownictwa  pojawia się szczególnie wtedy, gdy przestępstwo źródłowe, pierwsze,  zostaje szeroko nagłośnione przez media. Tak na marginesie Kajetan P. nie był przecież pierwszą osobą, która obcięła głowę swojej ofierze. Takie przypadki już się zdarzały, a ich nagłaśnianie  może uruchamiać działania naśladowców.

Zabójstwo człowieka jest czynem objętym pewnego rodzaju tabu. Mogę założyć się, że każdemu w życiu zdarzyło się np. przejść na czerwonym świetle, ale mało kto zdecydowałby się zabić człowieka. Czy zabójcy mają inną psychikę?

Nie mają innej psychiki, jeśli chodzi o samą jej strukturę. Tabu jest natomiast kwestią społecznego przekazu. To nie jest siła, z którą się rodzimy. Przekaz społecznych norm i zasad postępowania bywa różnie silny, a normy, które przekazujemy w procesie socjalizacji kolejnym pokoleniom też mają różną moc. Są normy, które traktujemy jako niezwykle ważne w danej społeczności. Od tysiącleci do tej grupy należy „nie zabijaj”. Są też normy, powiedzmy, mniejszej wagi, na przykład typu „należy okazywać szacunek starszym”. Ale za brak szacunku i jego okazywania ludzie nie są zamykani w więzieniach. Odstępstwo od tej normy nie jest penalizowane, więc widzimy, że sama norma ma nieco mniejszą moc kierowania zachowaniami. Statystycznie rzecz biorąc, im ważniejsza norma, tym więcej osób w trakcie procesu socjalizacji, ma tę normę włączaną, jak to mówimy – internalizowaną w osobowość. Czyli staje się składnikiem osobowości odpowiadającym za realizowanie przez człowieka określonych zachowań. Ale żaden proces socjalizacji nie działa stupropcentowo skutecznie. W każdej społeczności od zawsze znajdowały się osoby, które nie przestrzegały nawet najsilniej obowiązujących wśród ludzi norm. Tu mamy do czynienia z takim przypadkiem.

Wiemy, że mężczyzna, który na Woli zabił swoją konkubinę, odciął jej głowę. Czy można takie postępowanie uznać za czynność w pewnym stopniu rytualną czy zwykły sadyzm?

Nie byłabym skłonna takiego zachowania tłumaczyć zwykłym sadyzmem. Myślę, że czynność odcięcia głowy ma znaczenie symboliczne. Głowa zawiera atrybuty wybitnie jednostkowe, przypisane do danej osoby. To, co jest jednostkowe w człowieku, to nie jego wątroba, nerka czy noga, tylko właśnie mózg. To w nim przecież znajduje się biologiczne podłoże naszej psychiki, naszej indywidualności i niepowtarzalności – mózg. To w nim gromadzone jest życiowe doświadczenie jednostki, on jest podłożem pamięci, dzięki przechowywanych w niej danym i strukturom jednostka budząc się jest ciągle tym samym człowiekiem, który zapadał w sen. A więc zawartość naszej głowy, mózg w stopniu nieporównywalnym z innymi narządami uosabia określoną tożsamość, byt jednostkowy. Zniszczyć, odłączyć głowę to zniszczyć daną jednostkę. Głowa to także twarz, która z zewnętrznego punktu widzenia jest symbolem jednostkowości, indywidulności i niepowtarzalności człowieka. Przecież nawet w przypadku bliźniąt jednojajowych ich twarze nie są identyczne. Sprawca odcinając głowę chce ofiarę totalnie zniszczyć, zanegować fakt jej istnienia.

Czy okaleczenie zwłok może być w jakimś stopniu formą zdominowania ofiary?

Może być formą zdominowania, ale także sposobem okazania jej pogardy, udowodnienia, że nic nie pozostało po ofierze, ponieważ ofiara na to nie zasługuje. Pozbawienie ciała głowy ma bez wątpienia znaczenie symboliczne.

Z tego co już wiemy, w domu na Woli bardzo często dochodziło do awantur. Interweniowała policja i straż miejska. Czy przeszłość człowieka tak może ukształtować jego osobowość, że w pewnym momencie staje się zabójcą?

Bez wątpienia tak. Nie jest tak, że określony człowiek rodzi się jako kandydat na zbrodniarza – choć jeszcze przed stu laty tak myślano, doszukując się chociażby specyficznego uformowania czaszki.  Dzisiaj wiemy, że rozstrzygające znaczenie ma rodzaj gromadzonych w trakcie życia doświadczeń. Mogą one wchodzić w określone interakcje z cechami determinowanymi biologicznie. Przykładowo nieprawidłowości budowy czy zaburzenia funkcjonowania obecnych w mózgu neuronów lustrzanych mogą utrudnić uczenie się współodczuwania z innymi, co stwarza zagrożenie dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego czy moralnego. Ale czy to zagrożenie przyjmie postać zaburzonych, zbrodniczych zachowań, zależy od tego, z jakimi wzorami zachowań będzie się spotykał człowiek, jakie doświadczenia staną się jego udziałem

Jaki impuls może popchnąć sprawcę do zabójstwa drugiego człowieka?

Z tym bywa naprawdę różnie. Najogólniej rzecz biorąc są zabójstwa „gorące”, popełniane pod wpływem bardzo silnej chwilowej emocji. Ale są też zabójstwa przygotowywane na chłodno miesiącami. Zabójca wybiera okoliczności, w których do przestępstwa dojdzie, rozważa różne scenariusze działania. W takim przypadku nie ma mowy o impulsie. Jeśli chodzi o działania impulsywne, repertuar silnych, negatywnych emocji, które leżą u podłoża podjęcia nagłej decyzji nie jest wcale tak szeroki, jak mogłoby się wydawać. Działanie impulsyjne może narodzić się na gruncie istniejącej od dawna nienawiści, fatalnej relacji między ludźmi, gromadzenia poczucia krzywdy, złego traktowania, doznawania niesprawiedliwości. Dla przykładu – kobieta, która wielokrotnie doświadczała przemocy domowej, sięga po nóż podczas przygotowywania posiłku i zadaje ciosy oprawcy: mężowi, partnerowi – staje się zabójczynią. Taką kroplą przelewającą może być kolejna kłótnia, kolejny akt przemocy zarówno słownej, jak i fizycznej. Ale bywa też, że zabójcą zostaje osoba, która przypisuje sobie niezwykłe cechy, postrzega się jako osobę absolutnie wyjątkową, której nie dotyczą zwykłe normy i reguły postępowania. Urażona duma, czy zamach na jej wyjątkowość, wywołuje niebywale silne emocje, które mogą odpowiadać za zabójstwo.

 
Dziękuję za rozmowę.

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda