mobile
REKLAMA

Seans z bohaterką

Narodowy Instytut Audiowizualny rozpoczął cykl filmów i spotkań poświęconych kobietom w polskiej kinematografii. Na inaugurację zaproszono Annę Jadowską, której najnowszy obraz „Dzikie róże” oglądał komplet publiczności.

Adam Kutryba
Seans z bohaterką

2018 rok to nie tylko setna rocznica odzyskania niepodległości, lecz także setna rocznica uzyskania przez Polki praw wyborczych. Jesteśmy również okrągłe 110 lat od premiery filmu „Antoś pierwszy raz w Warszawie”, o której mówi się jako o symbolicznym początku polskiego kina. Żeby należycie  uczcić te jubileusze i docenić wkład kobiet w rodzimą kinematografię NInA (Narodowy Instytut Audiowizualny) przez następne pół roku będzie zapraszać widzów dwa razy w miesiącu na darmowe pokazy filmów, o których sile stanowią bohaterki. Zarówno bohaterki w warstwie fabularnej, jak i „bohaterki” odpowiadające za realizację filmu. Projekcjom za każdym razem będzie towarzyszyć spotkanie właśnie z twórczyniami obrazów lub w przypadku filmowej klasyki z ekspertkami i ekspertami.

O dobór filmów zadbała kuratorka cyklu dr. hab. Monika Talarczyk z łódzkiej filmówki, która przeprowadza również rozmowy z gośćmi. Na pierwszy ogień wyselekcjonowała film „Dzikie róże”, którego główną bohaterką jest Ewa, zmagająca się z ogromnym poczuciem samotności. „Jej życie wypełnia zajmowanie się domem i dwójką dzieci, a także czekanie na męża, który pracując w Norwegii rzadko przyjeżdża do domu. Młoda kobieta, chcąc znowu poczuć się kochaną i adorowaną, wplątuje się w romans z nastolatkiem. Niestety za tą chwilę zapomnienia przyjdzie zapłacić jej wysoką cenę” (opis producenta).

Wybór tego filmu na inaugurację cyklu nie jest przypadkowy, gdyż feminizacja nie jest w jego przypadku dostrzegalna jedynie w kwestii wyboru kobiety na główną bohaterkę obrazu. Panie odpowiadały bowiem za tworzenie całego filmu, będąc autorkami: zdjęć, muzyki, scenografii, kostiumów, dźwięku, scenariusza i reżyserii. Te dwa ostatnie, najważniejsze aspekty produkcji są dziełem Anny Jadowskiej, która po filmie rozmawiała z Moniką Talarczyk.

Filmoznawczyni dociekała genezy tytułu filmu. Sama sugerowała, że pole tytułowych dzikich róż odnosi się do symbolu tego, czego odmawia się głównej bohaterce, czyli uznania dla jej pracy, za które otrzymuje groszową zapłatę i której wagę deprecjonuje jej mąż. Odmawia się jej też prawa do zmysłowości. Sama reżyserka zapytana o to, czym dla niej są w filmie dzikie róże odpowiadała:

- Gdy piszę scenariusz to nie myślę o symbolach, one dla mnie nie istnieją. (…) Natomiast jeśli mam wrażenie, że to się poskłada z jakiś elementów, które są koherentne, które do siebie pasują to zaczyna oddziaływać na poziomie symbolicznym. (…) Ostatnio jakaś pani na jednej z projekcji filmów pięknie wypowiedziała się na temat symboliki róż. To było dla mnie niesamowite, bo ja o tym zupełnie nie myślałam. Pani powiedziała, że dla niej bohaterka jest księżniczką, która budzi się w tych różach, uśpiona przez lata jak Królewna Śnieżka w różanym ogrodzie i słyszy w końcu swój wewnętrzny głos.

Ważnym aspektem filmu jest osamotnienie głównej bohaterki, której mąż podejmuje emigrację zarobkową. Wyjeżdża do Norwegii i zostawia kobietę samą z dwójką małych dzieci na polskiej prowincji. Młoda matka doznaje egzystencjalnej pustki, w wyniku czego nawiązuje kontakt z pewnym nastolatkiem, co jest pożywką dla wiejskich plotek i źródłem jej potępienia. Jak wyglądałaby sytuacja odwrotna, w której to kobieta jedzie do pracy za granicę np. do opieki nad starszymi osobami w Niemczech i zostawia męża?

Jeżeli on (mąż – przyp. autora) zostaje sam w tym domu to w jaki sposób on jest postrzegany przez tę społeczność? A w jaki sposób ona jest postrzegana? – pyta reżyserka Anna Jadowska. - Jest oczywistością, że ona tam zostaje, musi to robić, ma swoje obowiązki. Nie ma z tego żadnej zapłaty, przyjemności. Jest na to skazana. Nie ma żadnych innych egzystencjalnych problemów. Natomiast mężczyzna, który zostaje sam z dwójką dzieci w domu to jest już biedny facet, któremu należy się szacunek, zainteresowanie. Pewnie znalazłaby się jakaś młoda sąsiadka, w której mógłby się zakochać. Pytanie jakby to było postrzegane? To pokazuje podwójne standardy, które przynajmniej w niektórych rejonach naszego pięknego kraju funkcjonują i mają się dobrze.

Adam Kutryba

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda