Szok na S19. Osiodłany koń wbiegł na drogę szybkiego ruchu
Do niecodziennej i niebezpiecznej sytuacji doszło na drodze ekspresowej S19. Na drodze szybkiego ruchu pojawił się osiodłany koń, ale bez jeźdźca. - Dlatego tak ważne jest zachowanie szczególnej ostrożności w trakcie prowadzenia pojazdu, czym wykazali się kierowcy na drodze ekspresowej S19 - wskazuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

To nie żart – na drodze szybkiego ruchu pojawił się osiodłany koń, ale bez jeźdźca. Do zdarzenia doszło we wtorkowy wieczór na trasie S19 w rejonie Lublina. Dzięki przytomności kierowców nikt nie ucierpiał, a spłoszone zwierzę bezpiecznie wróciło do właściciela. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ostrzega: takie sytuacje, choć rzadkie, mogą zdarzyć się w każdym miejscu w Polsce.
O nietypowej syruacji poinformowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Koń wbiegł na ekspresówkę w okolicach węzła Lublin Szerokie i poruszał się pasem w kierunku Rzeszowa. Kierowcy wykazali się wyjątkową czujnością – zwolnili i umożliwili zwierzęciu zejście z drogi. - Konie to bardzo płochliwie, a zarazem silne i ciężkie zwierzęta. Niewiele brakowało, a sytuacja, do której doszło, mogła zakończyć się tragicznie - wskazują drogowcy. Ostatecznie koń został złapany na pobliskiej drodze wojewódzkiej nr 830.
Drogi ekspresowe i autostrady są ogrodzone, a dodatkowo wyposażone w przejścia dla zwierząt. Mimo to całkowite wyeliminowanie ryzyka wtargnięcia nie jest możliwe. Szczególnie newralgiczne są węzły drogowe, którymi zwierzęta mogą przedostać się na jezdnię – właśnie tak stało się w tym przypadku.
Choć zdarzenie miało miejsce na Lubelszczyźnie, powinno być przestrogą dla wszystkich kierowców w Polsce. Nigdy nie można całkowicie wykluczyć, że na drodze szybkiego ruchu pojawi się zwierzę – od sarny, przez łosia, aż po… konia.
Dlatego GDDKiA apeluje o zachowanie szczególnej ostrożności, zwłaszcza w rejonie węzłów drogowych i przejść dla zwierząt. – Za swoje zwierzęta zawsze odpowiada właściciel, ale to kierowca musi w porę zareagować, by uniknąć tragedii wskazują drogowcy.