mobile
REKLAMA

Trzynaste zwycięstwo koszykarzy Legii

W meczu 25. kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Legii Warszawa pokonali AZS Koszalin 79:69. Dla stołecznego zespołu było to trzynaste zwycięstwo w sezonie, które pozwala mu zajmować siódme miejsce w tabeli rozgrywek.

Marcin Kalicki
Trzynaste zwycięstwo koszykarzy Legii

Od mocnego uderzenia rozpoczęli legioniści, którzy po kilku akcjach, w tym po celnym rzucie za trzy punkty Sebastiana Kowalczyka prowadzili 7:2. AZS szybko zniwelował stratę do jednego punktu, ale nie był w stanie dogonić gospodarzy. Po raz kolejny z bardzo dobrej strony prezentował się Keanu Pinder – Australiczyk był zdecydowanie najbardziej energicznym zawodnikiem na parkiecie i już w pierwszej kwarcie zanotował siedem punktów na swoim koncie, a Legia wygrała tę część spotkania 18:15.

Drugą kwartę udanie rozpoczął Omar Prewitt – swoimi odważnymi wejściami pod kosz starał się sforsować defensywę koszalinian. Z dobrym skutkiem bowiem to po jego trzech punktach trenera AZS-u, Marek Łukomski zdecydował się na timeout dla swojego zespołu. Goście tracili dystans do Legii, po kilku minutach warszawianie prowadzili już 24:15 i zdawali się kontrolować wydarzenia na boisku. Znalazło to potwierdzenie na tablicy wyników, która po pierwszej połowie wskazywała prowadzenie stołecznych 42:31.

Po powrocie z szatni AZS rzucił się do odrabiania strat, dobrze rozpoczęta trzecia kwarta w wykonaniu gości mogła zapowiadać spore emocje. Swoją niemoc w rzutach z gry przełamał lider Akademików, Torey Thomas i po jego punktach było 47:41 dla Legii. Podopieczni trenera Tane Spaseva nie zamierzali pozwalać przeciwnikowi na więcej i szybko odbudowali pierwotną przewagę po efektowny wykończeniu akcji przez Michała Kołodzieja. Kolejne minuty upłynęły pod znakiem wyrównanej walki, w której koszalinianie odnaleźli skuteczność z dystansu. To dzięki nim zbliżyli się do gospodarzy na wynik 55:61 przed ostatnią kwartą meczu.

Ostatnia odsłona spotkania to powrót Legii do dobrej gry drugiej kwarty. Po skutecznych akcjach Filipa Matczaka i Jakuba Karolaka prowadzenie warszawian wróciło do pierwotnych rozmiarów. Wynik 69:58 dawał legionistom pewien komfort, ale rywal raz jeszcze zerwał się do ataku. Tego dnia koszalinianie nie byli jednak w stanie skutecznie postawić się Legii i to stołeczny zespół cieszył się z triumfu 79:69 i tym samym z trzynastego w sezonie zwycięstwa.

Legia Warszawa – AZS Koszalin 79:69 (18:15, 24:16, 19:24, 18:14)

Najwięcej punktów: Filip Matczak (21), Omar Prewitt (15), Jakub Karolak (12) - Grzegorz Surmacz (17), Marko Tejić i Torey Thomas (po 15). 

Składy:

Legia Warszawa: Filip Matczak, Omar Prewitt, Jakub Karolak, Keanu Pinder, Michał Kołodziej, Rusłan Patiejew, Sebastian Kowalczyk, Adam Linowski, Jorge Bilbao, Mariusz Konopatzki, Patryk Nowerski, Morayo Soluade.

AZS Koszalin: Grzegorz Surmacz, Marko Tejić, Torey Thomas, Bartosz Bochno, Drew Brandon, Jacek Jarecki, Alan Czujkowski, Michael Fraser, Maciej Kucharek, Damian Bernacki.

- Dzisiaj styl nie był najlepszy, szarpaliśmy, graliśmy nerwowo, popełniliśmy dużo strat i niecelnych rzutów, ale całe szczęście, znaleźliśmy siłę w drugiej połowie. Mieliśmy swoich liderów w ataku, którzy zdobywali ważne punkty i później tylko zespołowo broniliśmy. Nie było to super spotkanie w naszym wykonaniu, ale zwycięstwo to zwycięstwo - powiedział po meczu Sebastian Kowalczyk, rozgrywający stołecznej drużyny. - Nie ukrywam, że koszalinianie pchali piłkę na dół, mieliśmy trochę z tym problemów, bo albo zdobywali łatwe punkty spod kosza albo rozrzucali na obwód. Byliśmy bardziej przygotowani na to, że bardziej będą grali na obwodzie, bo mają dobrych zawodników grających pick'n'rolle i rzucających. Za dużo nie pomagaliśmy pod koszem, bardziej obawialiśmy się rzutów z narożnika lub 45 stopni. Koszalin trochę nas skrzywdził pod koszem, ale koniec końców straciliśmy trochę ponad 60 punktów, to nie ma dramatu - dodał kapitan "Zielonych Kanonierów".

- Czuję się świetnie, znałem już wcześniej trenera Spaseva i kilku kolegów z drużyny. Zespół jest świetny, jesteśmy młodzi, mamy dobre warunki. Zagrałem oba mecze przed własną publicznością i uwielbiam tutaj grać, przed kibicami, którzy cały mecz świewają, skaczą, bawią się. To zawsze motywuje do lepszej gry. Zawsze staram się dawać z siebie dwieście procent. Przyzwyczajam się do zagrywek, zachowania na parkiecie. To niesamowite uczucie, być znowu w Legii. Pomeczową piosenkę "Warszawa" oczywiście doskonale pamiętam. Podobnie jak pamiętam najważniejsze słowa z języka polskiego, tak samo pamiętam pieśni kibiców Legii, szczególnie te, które wspólnie wykonujemy po meczach. Taka interakcja z kibicami jest niezwykle ważna, reprezentujemy Legię, a to coś więcej niż koszykówka. W ten sposób staramy się podziękować im za wsparcie, jakiego udzielają nam podczas meczów - mówi Jorge Bilbao, podkoszowy Legii.

Źródło/Fot. inf. prasowa/Marcin Bodziachowski/legiakosz.com

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda