Hiobowy los kupców z Marywilskiej, dziś także z Modlińskiej
Spór kupców z Marywilskiej 44 rozpoczął się od kwestii finansowych, a dziś przerodził się w pełną napięć walkę o możliwość dalszego prowadzenia działalności. Po pożarze obiektu część kupców przeniosła się do CH Modlińska 6D, gdzie własnym sumptem zorganizowali przestrzeń do pracy. Jednak w ostatnich dniach sytuacja uległa zaostrzeniu – doszło do konfliktów z firmą zarządzającą, pojawiły się zarzuty dotyczące podwyżek czynszu, niejasnych opłat za prąd oraz działań ochrony, które według kupców miały charakter zastraszania.

W lutym 2024r. pisaliśmy o konflikcie kupców z Marywilskiej 44, z ówczesną Prezeską zarządu p. Małgorzatą Konarską. Spór dotyczył wysokości opłat za najem boksów i dodatkowych kwot wymaganych na przedłużenie umowy; stosunku do najemców cudzoziemskich, jak również spraw technicznych (kto, i za ile dokonuje napraw).
Trzy miesiące później, obiekt spłonął. Pod koniec sierpnia wznowiono sprzedaż w kontenerach, mających tymczasowo zapewnić poszkodowanym możliwość dalszej pracy. Część kupców przeniosła się jednak do CH Modlińska 6D, i jak sami podkreślają:
Własnym sumptem oczyściliśmy halę (wcześniej mieszkały tam rodziny uchodźców z Ukrainy), postawiliśmy boksy, instalacje elektryczne, oświetlenie i zaplecze sanitarne.
26 października 2024 r. uruchomiliśmy Centrum Handlowe Modlińska 6D. Każdy element – od stalowych konstrukcji, po lampki czy ściereczki w łazienkach – sfinansowaliśmy sami.
Tymczasem wczoraj przed siedzibą KSP mogliśmy zobaczyć nagrania z minionego poniedziałku, gdzie we wspomnianym obiekcie doszło do konfliktu między kupcami, a osobami najętymi do „ochrony” tegoż, przez zarządcę, firmę Mirtan. Sytuacja jest pokłosiem sporu o podwyższony czynsz (20 proc.), czy o dopłaty za prąd – bez faktur wskazujących na faktyczne zużycie. Dodatkowo na obiekcie pojawiła się „czeczeńska ochrona”, łańcuchy na bramach, czy dezinformacja o rzekomym zamknięciu przestrzeni kupieckiej.
Według protestujących, skandaliczna jest również postawa policji.
O wydarzeniach m.in. z tego tygodnia, mówili zaangażowani w pomoc kupcom - Zenobia Żaczek z KOPL, czy Piotr Ikonowicz (KSS)
P. Ikonowicz: Obywatele federacji rosyjskiej, pochodzenia czeczeńskiego wydawali policjantom polecenia. To nie jest żadna firma ochroniarska. Tłum mięśniaków, którzy nosili maczety, łańcuchy. Zatrudnił ich Zbigniew Bogusz podający się za właściciela, a był tylko zarządcą tego miejsca.
Bardzo potulni byli funkcjonariusze w stosunku do tych mięśniaków, a dla mnie jest to absolutne pohańbienie munduru.
Zmiana postawy policji zaczęła się od wczoraj, kiedy już przyznano klauzulę wykonalności temu postanowieniu o wprowadzenie kupców w posiadanie, i wtedy dopiero na wskazanie kupców aresztowano jednego z nich, gdyż w samochodzie znaleziono broń. Mamy do czynienia z ewidentnymi gangsterami, którzy zachowują się jak bandyci.
My tu przyszliśmy żeby zapytać dowództwo policji, jak to jest możliwe. To się dzieje w Warszawie.
Teren prywatny nie jest eksterytorialny i nie jest tak, że nie obowiązują na nim ustawy i konstytucja.
Z. Żaczek: To, co próbowano tam zrobić, ma charakter wymuszenia. Próbowano wymusić wyższe czynsze. Nie udało się tego zrobić w sposób negocjacyjny, w związku z czym, podjęto próbę siłowego wymuszenia ustępstw. To wszystko działo się przy całkowitej bierności Komendy Policji na Białołęce, która nie interweniowała, dodatkowo blokując handlarzom dostęp do ich miejsc pracy. Można powiedzieć, że Komenda na Białołęce współpracowała z tymi bandytami. Dlatego jesteśmy tutaj żeby domagać się, żeby odpowiedzialni za to, zostali pociągnięci do odpowiedzialności, a handlujący mogli normalnie prowadzić swoją działalność.
Tomasz F. (kupiec): Zostałem pobity. Zbili mi szyby w samochodzie. Poza terenem Modlińskiej zastraszali. Traktują nas jak bydło.
Protestujący oficjalnie złożyli „Skargę na czynności funkcjonariuszy policji, wraz z wnioskiem o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych”.
Jak dotychczas usłyszeliśmy od mundurowych, ich obecność była po to, aby nie dopuścić do eskalacji konfliktu, a teren jest prywatny.
Oczekujemy zatem na pisemne ustosunkowanie się wobec złożonego dokumentu.