mobile

Druga minimalna porażka Legii w Szczecinie

Mimo, iż Legia przez większość meczu prowadziła ostatecznie musiała uznać wyższość rywali. „Zieloni Kanonierzy” po raz drugi ulegli Kingowi Szczecin. Teraz rywalizacja przenosi się do Warszawy.

Marcin Kalicki
Druga minimalna porażka Legii w Szczecinie

Stołeczny zespół rozpoczął spotkanie od serii 6:0. Później to gospodarze odpowiedzieli pięcioma punktami. W ekipie Legii znów nie mógł wstrzelić się Christian Vital. Ekipa Kinga miała za to bardzo duże problemy z faulami - w niecałe pięć minut popełnili ich aż pięć. Ta część spotkania nie stała na najwyższym poziomie, w grze obydwu zespołów widać było sporą nerwowość, która skutkowała niskim wynikiem. Z czasem skuteczność uległa poprawie, a Legia zakończyła kwartę z trzypunktowym prowadzeniem głównie dzięki dobrej postawie Michała Kolendy.

W drugą kwartę najlepiej wszedł Tyran de Lattibeaudiere. Po jego dwóch dobrych akcjach trener Kinga Arkadiusz Miłoszewski poprosił o czas. Jamajczyk nic sobie z tego nie robił, zaliczając dwie zbiórki w ataku i rzucając kolejne punkty. Mistrzowie Polski po raz kolejny popełniali bardzo dużo przewinień, a legioniści starali się wykorzystać sytuację z linii rzutów osobistych. Ciągle brakowało jednak skuteczności z dystansu, co nie pozwalało „odjechać” Kingowi. Ekipa Marka Popiołka również popełniała sporo przewinień, a mecz był bardzo rwany. W tej części gry legioniści trafili pierwszą „trójkę”, po celnym rzucie Lorena Jacksona. Zespół ze Szczecina cały czas utrzymywał jednak dystans nie większy niż dziesięć punktów. Tuż przed przerwą King przyspieszył i zmniejszył straty do dwóch „oczek”. Zawodnicy „Zielonych Kanonierów” musieli poprawić przede wszystkim rzuty z dystansu, bo ich skuteczność była fatalna. Dość powiedzieć, że Christian Vital zakończył pierwszą połowę bez punktu.

Tuż po przerwie swój czwarty faul popełnił środkowy Kinga Morris Udeze. Legioniści popełnili jednak dwie straty, jednak po chwili swoje pierwsze punkty w meczu rzucił Vital. W dalszym ciągu mecz był bardzo rwany i obfitował przede wszystkim w liczne przewinienia. Warszawianie dobrze punktowali po kontratakach, King odpowiadał „trójkami”, m.in. Tony’ego Meiera. „Zieloni Kanonierzy” utrzymywali co prawda niewielką przewagę, ale spotkanie ciągle pozostawało nierozstrzygnięte. Ponownie bardzo przydatny był de Lattibeaudiere, lepiej prezentował się Vital. Trener Popiołek stracił za to Dariusza Wykę, który popełnił pięć fauli. Handicap Legii przed decydującą kwartą wynosił osiem punktów.

King rozpoczął tę część od punktów Mazurczaka. Błyskawicznie dwoma celnymi rzutami osobistymi odpowiedział Jackson. Na parkiecie toczyła się twarda walka, mistrzowie Polski gonili legionistów. Dobrze w obronie gości spisywał się Josip Sobin, który zaliczył dwa efektowne bloki. Tym razem jednak to legioniści mieli większe problemy z faulami. Po 2,5 minutach zawodnicy trenera Popiołka popełnili pięć przewinień, a na tablicy wyników był remis 62:62. Po przerwie dla trenera Popiołka swoje pierwsze rzuty osobiste wykorzystał Holman, który po chwili popisał się znakomitym blokiem na Przemysławie Żołnierewiczu. Chwilę później obudził się Vital, zaliczając akcję „2+1”. Przy pięciopunktowej przewadze ten sam zawodnik został jednak ukarany faulem technicznym, a po celnym rzucie osobistym Żołnierewicza na pięć minut przed końcową syreną przewaga Legii wynosiła trzy punkty.

Rozpoczęła się walka o każdy punkt. Holman nie wykorzystał czystej pozycji zza łuku, w odpowiedzi dwa rzuty osobiste wykorzystał Michale Kyser. Holman odpowiedział skutecznym wejściem pod kosz, a trener mistrzów Polski poprosił o pierwszy „czas”. Po nim nieskuteczni byli Meier i Mazurczak, a pod drugim koszem Jackson. Po faulu ZacaCuthbertsona na linii rzutów wolnych stanął Vital, wykorzystując jeden z nich. Na nieco ponad dwie minuty przed końcem Legia prowadziła 70:66. Odpowiedział rzutem za dwa Kyser, a następnie jeden osobisty wykorzystał de Lattibeaudiere. Po kolejnych akcjach King był już na prowadzeniu. Żołnierewicz trafił przy faulu Vitala, a następnie gospodarze zaliczyli zbiórkę w ataku, zakończą punktami Mazurczaka. W kolejnej akcji nie trafił Vital, który następnie faulował rozgrywającego Kinga. Mazurczak trafił dwukrotnie, a mistrzowie Polski prowadzili 75:71. W końcówce gospodarze byli bezbłędni, a rzutu za trzy na remis nie trafił tuż przed końcową syreną Jackson.

King Szczecin – Legia Warszawa 80:77 (17:20, 19:18, 16:22, 28:17)

Najwięcej punktów: Andrzej Mazurczak (19), Michale Kyser (18), Przemysław Żołnierewicz (12) – Tyran De Lattibeaudiere (16), Loren Jackson (15), AricHolman (14)

Składy:

King: Andrzej Mazurczak, Michale Kyser, Przemysław Żołnierewicz, Tony Meier, Darryl Woodson, Michał Nowakowski, Morris Udeze, ZacCuthbertson, Maciej Żmudzki, Kacper Borowski, Matt Mobley.

Legia: Tyran De Lattibeaudiere, Loren Jackson, AricHolman, Michał Kolenda, Christian Vital, MarcelPonitka, Raymond Cowels III, Josip Sobin, Dariusz Wyka, Grzegorz Kulka, Kacper Gordon -, Marcin Wieluński -.

Teraz rywalizacja przenosi się do Warszawy. Legioniści najbliższe spotkanie rozegrają w najbliższy czwartek, 9 maja w hali przy ul. Obrońców Tobruku. Początek meczu o godz. 20:00.

/Marcin Kalicki/

Fot./Źródło: Marcin Bodziachowski/Legiakosz

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda