mobile
REKLAMA

Mistrz, mistrz, Legia mistrz!

Pięćdziesiąt sześć lat czekali kibice Zielonych Kanonierów na mistrzostwo Polski. Koszykarze Legii Warszawa pokonali wczoraj PGE Start Lublin w siódmym meczu finałowym Orlen Basket Ligi i sięgnęli po złote medale.

Marcin Kalicki
Mistrz, mistrz, Legia mistrz!

Pierwsze akcje obydwu drużyn w decydującym spotkaniu były nieskuteczne, a wynik otworzył po wejściu pod kosz Mate Vucić. Podwyższył po świetnym przechwycie Kameron McGusty. Odpowiedział celną „trójką” Michał Krasuski, ale po chwili tym samym zrewanżował się Michał Kolenda. Po wejściu pod kosz Andrzeja Pluty i akcji 2+1 legioniści, wspierani przez znakomicie dopingujących kibiców, prowadzili 10:3. Lublinianie odpowiedzieli trafieniem Tyrana de Lattibeaudiere’a, a po chwili faul w ataku zaliczył Aleksa Radanov. Start w dalszym ciągu miał jednak duże problemy ze skutecznością. W Legii bardzo dobre wejście z ławki zaliczył za to E.J. Onu, który już przy pierwszym rzucie trafił zza łuku. Później straty Startu zmniejszył Emmanuel Lecomte, dlatego przy stanie 15:10 dla Legii o przerwę poprosił trener gości Heiko Rannula. Po niej punkty dla Startu rzucił Filip Put, ale szybko zareagował McGusty, finalizując akcję 2+1. Po wymianie punktowej w końcówce kwarty Legia schodziła na krótką przerwę z prowadzeniem 23:18.

Druga kwarta rozpoczęła się od niecelnego rzutu Pluty i odpowiedzi Browna, który był faulowany przy niecelnym rzucie za trzy punkty, a następnie wykorzystał dwa z trzech rzutów osobistych. Odpowiedź Pluty zza łuku była jednak bezlitosna. Zieloni Kanonierzy zwiększyli przewagę po kolejnej „trójce” McGusty’ego, który następnie znakomicie podzielił się piłką z Vuciciem – Chorwat był faulowany przy rzucie, a trener gospodarzy Wojciech Kamiński natychmiast poprosił o czas. Po wykorzystanym rzucie osobistym legionisty goście wygrywali 33:22. Ekipę Startu utrzymywał w grze bardzo dobrze dysponowany Lecomte. Rzut Belga i wejście pod kosz de Lattibeaudiere’a zmniejszyły przewagę Zielonych Kanonierów, ale odpowiedział szalonym rzutem tuż przed końcem czasu akcji Maksymilian Wilczek. Chwilę później po przekroczeniu granicy dwunastu punktów tytuł króla strzelców tego sezonu zapewnił sobie niesamowity McGusty! Swoje robił również Vucić, który dotrzymywał kroku amerykańskiej gwieździe Zielonych Kanonierów. Start obudził się w końcówce dzięki fantastycznemu Lecomtowi, ale w ostatniej akcji pierwszej połowy duet McGusty-Vucić dał Legii prowadzenie 42:37.

Po rozpoczęciu gry w trzeciej kwarcie swój trzeci faul złapał Kolenda (po stronie Startu tyle samo miał Krasuski), a chwilę później trójkę trafił Courtney Ramey. Start zaczął drugą połowę od mocnego uderzenia, bo po wykorzystanych rzutach osobistych przez tego samego zawodnika na tablicy wyników był remis 42:42. Legia odpowiedziała celnymi rzutami za dwa Aleksy Radanova, Andrzeja Pluty i Mate Vucicia. Start po dobrym początku oddał pole gościom ze stolicy, którzy bezlitośnie to wykorzystali – po „trójce” McGusty’ego zanotowali serię 9:0. Odpowiedzią był celny rzut zza łuku Lecomte’a, szybko odpowiedział jednak Vucić. Problemem Legii w tej fazie gry stały się szybko popełnione cztery faule drużynowe, które ograniczały mocną defensywę. Pod koszem lublinian cały czas spustoszenie siał Vucić, za to w ekipie Startu obudził się de Lattibeaudiere. Akcja 2+1 Radanova spowodowała, że Legia utrzymywała kilkupunktową przewagę. Gospodarze utrzymywali się w grze o wygraną dzięki indywidualnym popisom poszczególnych graczy, Zieloni Kanonierzy grali bardziej zespołowo. Końcowe minuty należały do Rameya - zawodnik z USA bezlitośnie wykorzystywał faule legionistów, w tym czwarte przewinienie Kolendy. Przed decydującą o mistrzowskim tytule kwartą przewaga Legii wynosiła jedynie trzy punkty.

Decydujące Dziesięć minut rozpoczęło się od niecelnego rzutu za trzy Ojarsa Silinsa, przy którym został sfaulowany. Łotysz wykorzystał wszystkie rzuty osobiste, dając ekipie trenera Rannuli sześć „oczek” przewagi. Odpowiedział skuteczny z linii rzutów wolnych de Lattibeaudiere. Kapitalny dzień w Legii miał jednak Vucić, trafiający nawet z półdystansu, a przy tym świetnie broniący. Zieloni Kanonierzy znów mieli jednak problem z faulami, dając szanse rywalom na utrzymywanie dystansu pozwalającego myśleć o zwycięstwie. Na niecałe minut przed końcem gry Legia prowadziła tylko 75:74, a trener Rannula poprosił o przerwę na żądanie. Po niej punkty zdobył Kiefer Sykes, ale „trójką” odpowiedział Brown i mieliśmy remis. Następnie niecelny rzut Kolendy, ale Ramey również nie trafił. Chwilę później Amerykanin dał jednak pierwsze w tym meczu prowadzenie Startowi…Wtedy jednak kolejną akcję 2+1 przeprowadził McGusty – Legia prowadziła 80:79. Start zaliczył stratę, a McGusty rzucił trójkę z faulem! Po wykorzystanym rzucie osobistym Zieloni Kanonierzy prowadzili pięcioma punktami, a Start grał już bardzo nerwowo. Trójka Ojarsa Silinsa spowodowała, że przewaga Zielonych Kanonierów na nieco ponad minutę wynosiła osiem „oczek”, a szkoleniowiec Startu próbował jeszcze ratować się przerwą na żądanie. Nic to jednak nie dało - niecelny rzut Browna, celny Radanova i było jasne, że to Legia zostanie mistrzem Polski! Tytuł MVP finałów i całego sezonu trafił oczywiście w ręce Kamerona McGusty’ego, co było oczywistym wyborem.

PGE Start Lublin – Legia Warszawa 82:92 (18:23, 19:19, 24:22, 21:28)

Składy:

Start: Emmanuel Lecomte, Courtney Ramey, Tyran de Lattibeudiere, Tevin Brown, Ousmane Drame, Michał Krasuski, Filip Put, C.J. Williams, Roman Szymański -, Wiktor Kępka -, Michał Turewicz -, Bartłomiej Pelczar -.

Legia: Kameron McGusty, Mate Vucić, Andrzej Pluta, Aleksa Radanov, Ojārs Siliņš, Keifer Sykes, Michał Kolenda, E.J. Onu, Maksymilian Wilczek, Dominik Grudziński -.

/Marcin Kalicki/

Fot./Źródło: Maciej Gronau/LegiaKosz

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda