mobile
REKLAMA

„Moi piłkarze są największymi bohaterami tego dnia”

Wczoraj po bardzo dobrym, ciekawym widowisku piłkarze Legii Warszawa pokonali na PGE Narodowym Pogoń Szczecin i wywalczyli po raz dwudziesty pierwszy Puchar Polski. Co po spotkaniu powiedział szkoleniowiec stołecznego klubu?

Marcin Kalicki
„Moi piłkarze są największymi bohaterami tego dnia”

Radość na boisku przeniosła się na pomeczową konferencję prasową, na którą w pewnym momencie przyszli rozśpiewani piłkarze „Wojskowych” robiąc wyjątkowy przerywnik. Gdy wrócili do szatni, trener Legii odpowiedział na pytania dziennikarzy. Co powiedział szkoleniowiec?

Należy docenić klasę rywala, z którym walczyliśmy. Chciałbym od tego zacząć. Finały mają to do siebie, że jedni się cieszą, a drudzy niestety nie. Są finały, z których obie drużyny mogą wychodzić zwycięskie, grając dobry futbol i pokazując wszystkie wartości, z którymi piłka nożna powinna być związana - walka do końca, zaangażowanie, gra w proaktywny futbol. Pogoń tak dzisiaj grała. Wielki szacunek dla pracy sztabu i piłkarzy. Byliśmy dwoma godnymi siebie rywalami - powiedział trener Goncalo Feio na konferencji po wygranym finale Pucharu Polski.

Gratuluję też naszej drużynie. Dla każdego znaczy to coś innego. Dla niektórych to pierwsze trofeum, dla niektórych kolejne. Dla klubu znaczy to też zapewnienie przyszłości, więc to są rzeczy, które nas łączą. Nie zastanawiałem się nad tym. Nie ukrywałem, że Legia jest dla mnie miejscem szczególnym – miejscem, które przyjęło mnie w Polsce, nauczyło mnie języka, kultury, wygrywania, historii Polski, która jest nierozerwalna z Legią. To dla mnie szczególne miejsce. To jest ogromne wyróżnienie być trenerem Legii. Co będzie dalej? Do dzisiaj nie chciałem wiedzieć o niczym z innych klubów, zablokowałem wszystkie rozmowy na ten temat. Obiecałem to Michałowi Żewłakowowi. Nie miałem rozmów z Legią o przyszłości, zobaczymy, czy one nadejdą. Ja będę robił to, co do tej pory. Razem z ludźmi, których mam do okoła - piłkarzami i sztabem - skupimy się na tym, aby wygkorzystać to co mamy każdego dnia. Każdą decyzję, jaką będę podejmował, będę podejmował dla dobra Legii. Będę to robił niezależnie od tego, jak długo tu będę. W życiu nigdy nie mów nigdy – ostatecznie żyjemy z piłki nożnej, musimy dożyć. Chciałbym, żeby Legia była moim ostatnim klubem w Polsce. To, czy to pożegnanie będzie niedługo, czy nie, to nie pytanie do mnie. Ciężko mi na nie odpowiedzieć. Być trenerem Legii to dla mnie ogromne wyróżnienie.

Zostając w Legii chcę być mistrzem Polski – żeby być tym mistrzem, wiele rzeczy musi grać. Rzeczy, które w tym sezonie nie grały, rzeczy, którymi ja zostałem obrzucony, kiedy tutaj przyszedłem. Żebym tu został wiele rzeczy musi się zgadzać. W tym sezonie chciałem być mistrzem Polski. Potrzebujemy trochę więcej czasu, żeby to mistrzostwo do nas wróciło. Dla mnie jako dla trenera jest to wyzwanie. Wiem co zrobić, żeby to mistrzostwo wróciło. Do tego wiele rzeczy musi się zgadzać. Pytanie, czy będzie szansa na to, czy nie. Tu nie chodzi o sprawy finansowe. Jestem wymagający i żeby doskonale spisywać się na trzech frontach to trzeba mieć różne rzeczy. Jeżeli one będą, to zobaczymy.

Moi piłkarze są największymi bohaterami tego dnia. Przekaz w szatni był podobny zarówno przed meczem i w przerwie. Grając z takim przeciwnikiem mecz ma różne momentum. Są momenty w meczu, gdzie my jesteśmy lepsi, strzelamy gole, mamy karnego, ale nietrafionego - to był nasz moment na zrobienie dwubramkowego prowadzenia, co dałoby nam większy margines błędu. Uważam, że bramka Pogoni po stałym fragmencie gry to była ich pierwsza duża sytuacja. Żeby wygrać finał trzeba umieć zarządzać tymi momentami i umieć trzymać się planu meczowego. W przerwie oprócz tego rozmawialiśmy o tym, że pod koniec pierwszej połowy nie do końca dobrze zamykaliśmy środek pola Pogoni, co pozwoliło im wyjść z pressingu. Zawsze mamy zaplanowane przez Grzegorza Mokrego i Emanuela Riberio styl rozpoczęcia gry. Mori strzelił bramkę na 2:1. Rola zmian była bardzo duża - każdą zmianę dawała drużyna. Pierwsza zmiana Ziółka, który zmieniał Wszołka, zawodnika po kontuzji, który się poświęcał - pozwoliła nam lepiej kontrolować Kamila Grosickiego. Kolejne dwie zmiany – Chodi, Illia - pozwoliły na przesunięcie Morishity do środka pola i wypychanie Pogoni z naszej połowi. Ostatecznie Mori i Illia zmontowali bramkę na 3:1. To są finały - tym bardziej trzeba docenić to zwycięstwo patrząc na to, jak dobrze grał przeciwnik. August podniósł na intensywności, Wahan po momencie znalazł piłkę prostopadłą. Zamykaliśmy mecz. Finały są po to, żeby je wygrywać. W przekroju całego meczu byliśmy lepsi i zasłużenie wygraliśmy ten Puchar.

Ten finał był taki, jakie finały powinny być. W Polsce ciągle walczymy o to, aby piłka była lepsza – to była fantastyczna reklama naszego futbolu. Miałem okazję być tutaj na pucharze, gdzie połowa kibiców nie przyszła. Dzisiaj kibice przyszli i kibicowali swojej drużynie. Dla Pogoni to jest bardzo trudny dzień. Mogę tylko docenić ich pracę i poprosić Was, abyście ich chwalili, bo to co zrobili jest to moim zdaniem godne chwały. Miałem okazję zdobywać takie medale w różnych rolach. Cieszę się też dla każdego z tych ludzi, którzy zdobywali te medale po raz pierwszy: czy to piłkarz, czy sztab piłkarski czy medyczny, czy organizacyjny. W tych finałach było wszystko, od dramaturgii w ostatniej akcji meczu, finał w Lublinie bez kibiców, finał z Lechem, gdzie przegrywaliśmy i odwróciliśmy mecz na 2:1. Na szczęście każdy mój finał zakończył się happy endem dla mnie, moich ludzi i zespołu, w którym pracowałem. Oby tak zostało.

Mamy jeszcze cztery mecze przed sobą. Grając tyle spotkań to kwestia czasu tego, kiedy przyjdzie twój moment. Zawodnicy ciężko  pracowali po to, żeby być gotowi. To jest bycie drużyną. Nie kłamałem mówiąc wam, że w moich zespołach nie ma pierwszej jedenastki. Każdy trenuje tak samo. Z każdym pracujemy tak samo, bo nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Mam szczęście, że pracuję z kapitalną grupą ludzi. Trochę cierpieliśmy, ale wierzyliśmy w siebie nawzajem i to jest nagroda dla tej drużyny za tę ciężką pracę. Śmiałem się ze sztabem, że biały rekin dryfował, bo ciężko było wyczuć krew. W Europie trafiliśmy na Chelsea, w lidze nigdy nie byliśmy na tyle blisko, żeby biały rekin poczuł krew. Ale w finale biały rekin poczuł krew. Ta drużyna umie grać w finałach. W meczach eliminacyjnych w Europie byliśmy gorsi tylko od Chelsea, z kim pożegnaliśmy się godnie. To świadczy o tym, że ten mental jest.

Powiedziałem, że są różne szkoły komunikacji. Jest sposób bardzo asekuracyjny, aby niczego nam nie wypominali. Ja tak na to nie patrzę. Żeby osiągnąć cokolwiek trzeba być odważnym. Na początku sezonu powiedziałem, że chcemy walczyć o Puchar Polski i Mistrzostwo Polski. Nie kłamałem, taki był zamiar. Legia od trzech sezonów nie jest mistrzem Polski – w tym będzie czwarty. Widocznie coś nie działa - jeśli nie zrobię mistrzostwa to pakuję swoje rzeczy i idę do domu. Jako ambitny trener podjąłem się tego wyzwania. To jest wyzwanie, którego nie osiągnęliśmy. Trzeba wyciągnąć wnioski dlaczego. Ja mam swoje wnioski – to jest sprawa dużo szersza, niż trener czy kadra. Uważam, że nie można jeszcze ocenić tego sezonu przed jego końcem. W Ekstraklasie zostały nam cztery prestiżowe mecze, gdzie można zdobyć 12 punktów – wiele jeszcze może się wydarzyć. Spisywaliśmy się świetnie w Europie, a w lidze, zobaczymy, gdzie skończymy. Nie był to sezon mistrzowski, nad czym bardzo ubolewam, co nie oznacza, że jest to sezon do kosza. Widać gołym okiem rozwój piłkarzy. Przeanalizujcie statystyki. Wielu zawodników ma rekordowe liczby, jeśli chodzi o karierę. Mamy to szczęście, że przed sezonem jest pięć drużyn, które aspiruje, aby zostać mistrzem. Chciałbym, aby każdy sezon mój sezon i każdy sezon w Legii miał 55 meczów lub więcej. Ostatecznie, na koniec sezonu będziemy mieli 20 meczów więcej niż rywale. To nie jest wymówka, ale to nas kondycjonowało w niektórych meczach. To też trzeba brać pod uwagę  20 meczów to ponad runda więcej. Chcę dobrze dla Legii, a żeby zrozumieć, co było dobrego i złego, to trzeba jeszcze popracować nad tym trochę. Czas podsumowania przyjdzie. Ja dzisiaj skończyłem robotę, Wasza się zaczyna.

Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 3:4 (1:1)

Bramki: Danijel Loncar (40), Efthymis Koulouris (67), Kacper Smoliński (90+5) – Luquinhas (13), Ryoya Morishita (46), Ilya Shkurin (64), Ruben Vinagre (85)

W 20. minucie Marc Gual nie strzelił rzutu karnego.

Żółte kartki: Valentin Cojocaru, Linus Wahlqvist, Leo Borges, Joao Gamboa, Fredrik Ulvestad – Paweł Wszołek, Claude Goncalves

Składy:

Pogoń: Valentin Cojocaru, Linus Wahlqvist, Danijel Loncar, Leo Borges, Leonardo Koutris (87 – Kacper Smoliński), Joao Gamboa (61 – Marcel Wędrychowski), Fredrik Ulvestad (87 – Antoni Klukowski), Rafał Kurzawa, Adrian Przyborek (87 – Patryk Paryzek), Kamil Grosicki, Efthymis Koulouris.

Legia: Kacper Tobiasz, Paweł Wszołek (55 – Jan Ziółkowski), Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Ruben Vinagre, Claude Goncalves (60 – Kacper Chodyna), Maximillian Oyedele, Juergen Elitim (83 – Rafał Augustyniak), Ryoya Morishita, Marc Gual (60 – Ilya Shkurin), Luquinhas (83 – Wahan Biczachczjan).  

/Marcin Kalicki/

Fot. Legia.com

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda