Zaostrzone przepisy zbierają niemałe żniwo – w ubiegłym tygodniu stołeczni policjanci zatrzymali 115 praw jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. Nowe przepisy weszły w życie 18 maja tego roku.

W całym kraju policjanci zabrali 694 prawa jazdy za przekroczenie prędkości, z czego największą liczbę – 115 – w samej Warszawie. Statystyki te nie obejmują innych wykroczeń. Poza brawurową jazdą prawa jazdy zostały także zatrzymane kierowcom, którzy przewozili zbyt dużą liczbę osób (9 zabranych dokumentów) i na podstawie zaostrzonych przepisów dla młodych kierowców (4 zabrane dokumenty).

Nowe prawo ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa pieszych, bo to właśnie oni w głównej mierze są ofiarami wypadków drogowych. Jadąc ponad 100 km/h w terenie zabudowanym nie jesteśmy w stanie odpowiednio szybko zareagować i zahamować, ani zapanować nad pojazdem, co często prowadzi do tragedii. Już teraz widać poprawę na polskich drogach. Jak podaje rzecznik Komendy Głównej Policji, Mariusz Sokołowski, po wprowadzeniu nowych przepisów doszło do 516 wypadków, a tydzień wcześniej do 644. Zmniejszyła się także liczba ofiar, osób rannych, a nawet zatrzymano mniej pijanych kierowców.

Według nowych przepisów prawa jazdy zostaną zatrzymane kierowcom, których prędkość zostanie zarejestrowana fotoradarami Inspekcji Transportu Drogowego lub Straży Miejskiej. Dotyczą one także osób, które mają immunitety krajowe.

W myśl nowych zasad prawo jazdy traci każdy, kto przekroczy dozwoloną prędkość o 50 km/h w terenie zabudowanym oraz ten, kto przewozi zbyt dużą liczbę osób w aucie. Policjant, który zatrzyma prawo jazdy za przekroczenie prędkości, przesyła je do właściwego starosty – ten, wydając decyzję administracyjną, formalnie zatrzymuje dokument. Przy pierwszym wykroczeniu prawo jazdy zostaje zabrane na trzy miesiące. Jeżeli mimo braku dokumentów kierowca dalej prowadzi auto, okres ten przedłuża się do pół roku. Po kolejnym zatrzymaniu bez prawa jady zostają cofnięte uprawnienia i kierowca musi ponownie przystąpić do egzaminu.